Cóż, twój komentarz świadczy o twoim poziomie, więc nie muszę chyba nic dodawac... :/

Tzn?
To znaczy ? Ile trzeba mieć lat żeby zrozumieć ten film i żeby się komukolwiek podobał?Ludzie którzy wychodzili oprócz mnie mieli w granicach 20-30 lat więc sam nie wiem Oco ci chodzi.Jedyna jaką mogłeś napisać odpowiedź to tylko zwracając się do mojego poziomu tym samym chciałeś powiedzieć żeby nie kierować się moją wypowiedźzią wybierajac ten film czy też oceniajac go itd... Tylko Na Tyle cię stać? Ten Film to tandeta nie umiesz zaprzeczyc moim argumentom(np dlaczego ludzie wychodzili lub czemu tak szybko pojawił sie w TV itd.)Dlatego też Piszesz o moim poziomie Który wbrew pozorom nie jest niski..Twój jest niski skoro tylko tyle potrawisz napisac o swoim Filmie :)Ja mówie co widziałem a widziałem beznadziejny film jednakże nie wystawiłem oceny negatywnej(2-3) na filmweb Ponieważ Nie mam zwyczaju oceniać filmów które mi się nie podobały.Jeżeli Uważasz inaczej,że film jest dobry itd to przytocz jakieś konkretne argumenty A jeżeli nie potrawisz napisać wiecej o tym filmie niż wyżej to się schowaj ...:)Pozdrawiam

To nie zależy od wieku, ale od inteligencji...
Należy przede wszystkim umieć odnaleźć geniusz w pewnej wizji absurdu. Jak ktoś tego nie rozumie, film mu się nie spodoba, obojętnie ile lat będzie sobie liczył... Poza tym ludzie miewają różne gusta. Nie można mówić o filmie, że jest beznadziejny, jeśli się nie rozumie, na jakich założeniach opiera się fabuła. Można mówić co najwyżej: MNIE SIĘ TEN FILM NIE PODOBA, BO (...).
Ja go uważam za świetny, podobnie jak np. książki Pratchetta, oparte na podobnym pomyśle.

Jeśli się nie mylę, to twórczość Pratchetta a la Discworld była później niż "The Hitchhikers Guide...".
I jeszcze tylko napomknę, że film, jako film jest świetny, lecz jako adaptacja książek wielkiego mistrza Douglasa Adamsa - już nie. Przede wszystkim, książka "The Hitchhikers Guide..." nie była zamkniętą historią, a jedynie preludium niesamowitej opowieści ;). Mnie, jako fana twórczości Adamsa drażni również chyba trochę pod publiczkę dodany wątek miłosny. Niemniej film warty jest oberzenia, zwłaszcza przez ludzi ceniących sobie poczucie humoru w.w. Terry'ego Pratchetta lub Monthy Pythona.
A i jeszcze powiem, że najlepiej w tym filmie oddani byli Zaphod i Ford.

Owszem Trochę mnie Poniosło :P Nie powinienem o żadnym filmie mówić że jest beznadziejny :)Dlatego Sprostowanie do wszystkiego...
Nie podobał mi się ten film ponieważ nie rozumiałem humoru tego gościa Ani Przekazu Filmu :P
Dobranoc

Dokładnie nie zrozumiał i koniec. Dajcie mu spokój

I moim zdaniem nie powinieneś wycofywać się ze swojej tezy, że film był beznadziejny. To twoje własne prywatne subiektywne zdanie. W twoich oczach film był beznadziejny i szanujmy to ^^ Komuś się oczywiście może nie spodobać twoja opinia, ale wszystkich zadowolić się nie da.

Mi sięfilm bardzo podobał. Trzeba się do niego pozytywnie nastawić i nie oczekiwać po nim amerykańskiego humory, czy nawet polskiego (to be qrwa or not to be). Humor jest dość abstrakcyjny i tak trzeba go rozumieć.

Ktoś tu wspomniał o wątku miłosnym, mnie również się to jakoś źle skojarzyło z amerykańskimi produkcjami. Mógł pozostać taki jak był, subtelnie wpleciony w całość, lecz na końcu oczywiście musiał być ostentacyjny punkt kulminacyjny, gdzie widać uzewnętrznienie pięknej miłości.

Poza tym tego humoru raczej nie wolno porównywać do humoru Monty Pythona. W tym filmie jest on bardziej abstrakcyjny i oderwany od rzeczywistości, jedynie miejscami jest na tyle absurdalny, że łatwiejszy w odbiorze (np. początkowy śpiew o delfinach ;).

Generalnie ciekawa projekcja, nie śmiałem się na nim do rozpuku, chyba nie o to w nim chodziło, ale zainteresował, m.in. obszerną i ładnie skomponowaną miejscami scenerią, różnymi dziwactwami, typu pojawiająca się druga głowa czy wzdychające drzwi. ;)
Czasem też ciekawymi, całkiem inteligentnymi dialogami, może nie na miarę filmu Carpentera "Dark Star" czy Kubricka "Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę", lub chociażby polskiej "Hydrozagadki", ale zawsze coś.

Jako komedia, która ma bawić i rozśmieszać (parę przykładów dla porównania: "Monty Python i Święty Graal", "Sens życia wg Monty Pythona" czy nawet "Zgon na pogrzebie") wypada raczej średnio. Można się uśmiechnąć i parę razy zaśmiać przy różnych absurdach, ale raczej bez rewelacji. Jako pełen bzdur i absurdalnego humoru przygodowy film sci-fi spisuje się rewelacyjnie.

Mimo wszystko polecam.

Z tym geniuszem to trochę przesadzasz, to samo dotyczy zrozumienia gagów, nie ma nic w nich specjalnie skomplikowanego ani trudnego do zrozumienia, w niektórych momentach jest on nawet na tyle prosty, że aż wydaje się być kretyński, mimo wszystko typowo brytyjska absurdalność zachowana na całkiem przyzwoitym poziomie. Jedyna recepta to polubienie tego typu humoru sytuacyjnego albo odpuszczenie.